Oh god
"(Agh, co za dzikusi) Dość tego! Do boju!" Ruszył w strone dziewczynki ze sztachetą w dłoni. Zbliżył się i wymierzył jej kopniaka w okolice klatki piersiowej. "Leżeć suko."
Offline
Wielkie kurwa dzięki, dynner, za zajebisty start. Czy moja postać jest debilem i za grosz nie ma instynktu samozachowawczego i czeka, aż wariatka rozepnie mu pas, zdejmie spodnie, gacie i odgryzie jajca?!?!?
Karvix, nie Kurvix. Co ja, galaktyka?
=====================================================================
Zwijając się z bólu sięga do plecaka i wyjmuje piersiówkę. Otwiera ją i pije wystarczającą ilość, by znacząco ograniczyć cierpienia, ale nie zdechnąć od spirytusu. Następnie przeklinając wszystkie niebiosa i marudząc, że mógł zabrać te zapasowe jajca wylewa resztę trunku na biedne narządy rozrodcze. Patrząc na Abaddona i widząc jego wzrok skupiony na alkoholu grozi: "A tylko mi, kurwa, poliż, to zajebie! Trzymaj ją!" Następnie łapie jeden z walających się ciuchów sadystki i robi z niego opatrunek. "Mam nadzieję, że nie smakowały, pierdolcu. Udław się." - mówi do wariatki.
Offline
Blagon nadal pierdoli się z tymi Nidoranami. Beldum i Charmander skupili się na zdrowszym Nidoranie, który już nie wygląda na takiego. Drugi zaś otrząsnął się i gdy zdał sobie sprawę ze swojego położenia, dał nogę. Blagon spróbował szczęścia i rzucił PokeBallem...tiktaktiktak...gratuluje, złapałeś homoseksualnego Nidorana (wait for Nidoking).
Tym czasem z tyłu dzieją się cuda niewidy. Korvix próbuje zatamować krew, a Bury uznał, że starczy zabawy z tą małą pizdą i rozłupał jej czaszkę sztachetą, a resztę ciała wziął i połamał o pobliskie drzewo. Kirvix wziął ubrania małej dziwki i owinąć je w okół penisa. Okazało się to świetnym rozwiązaniem. Bury, jako miła osoba, zaniosła nowo poznanego kompana do Human Center, gdzie zszyli Kyrvixa do kupy. Możesz ruchać, ale o dzieciach zapomnij. Blagon i Bury czekają na ciebie na zewnątrz.
Wyszedłeś, teraz ustalcie co robicie dalej? (no i możecie sie lepiej poznać)
Offline
<'Jednego przerastało jedzenie samodzielnie, drugi nakurwia sztacheta wszystko, co się rusza, trzeci na szczęście już swoim potomstwem świata ni skazi. Kurwa, na kogo ja trafiłem?'> Oddaje Abaddonowi Charmandera, czekając na nowego towarzysza zapoznaje się ze swoimi pokemonami, a gdy ten wyłazi zagaduje do niego: 'Hej przyjacielu, jestem Blagon z Hoenn, wraz z moim towarzyszem podróżujemy na północ. Jak cie zwą?'
Offline
Ze wstrentem spogląda na towarzyszy "(Jasna cholera. Ostatni raz! Ostatni raz robie co mówicie...Garvi, nie. Pogarszasz swoją sytuacje.) Agh..." Mruczy i warczy pod nosem wszelkiego rodzaju bluźnierstwa i wyzwiska.
Offline
"Nazywam się Karvix. Jako że niektórzy ludzie nie wiedzieć czemu mają problemy z prawidłowym wymawianiem i pisaniem mojego nazwiska możecie nazywać mnie Demogorgon. Potrzebuję Kabuto, nie ważne czy żywego, czy nie." odpowiada Blagonowi, po czym zwraca się do Burego:
"Jeśli pogłoski z Pallet Town są prawdziwe Ty musisz być Abaddon. Stokrotne dzięki za uratowanie mi życia. Nie spodziewałem się tego, myślałem, że mnie zeżresz, a czaszkę zawiesisz na tyczce, czy coś. Okazałeś się jednak równiachą i dzięki temu od dziś masz ew mnie przyjaciela i dłużnika, a jeśli się zgodzicie także towarzysza."
Po czym do obu: "Wiem, że gdy wychodziliście z Pallet Town był z Wami jakiś inny gość. Co z nim? Skręcił sobie kark czy zapomniał jak się oddycha? W zasadzie nie ważne, oferuję Wam swoją pomoc. Jeśli obawiacie się konkurencji w zdobywaniu odznak mogę Was zapewnić, że ani trochę mnie nie interesują. Jedyne, czego chcę to Kabuto." Wyciąga rękę do Blagona: "Deal?"
Offline
<'Też bym wolał żeby nazywano mnie Demogorgonem, jakbym się Kurvix nazywał'> 'Nasz towarzysz postanowił jeszcze trochę zostać w dziczy, tak mu posmakowało jedzenie tamtejsze, a co, znajomy to jakiś twój był? Mi twoje towarzystwo nie przeszkadza, co ty na to Aba?'
Offline
"(Oczywiś...) CO!? Nie! Nie mam przeciwskazań (przynajmniej na razie)" Zamachał ręką "(Kurvix...Kurvix...WIEM! Wiem, że to idiotyczne imie, ale na razie będe kulturalny)"
Offline
"Dzięki Bogu nie, osobiście nie znałem tamtego kretyna. Jednak po knajpach słyszy się różne rzeczy na temat trenerów i ich relacji z pokemonami. Niektóre przechodzą do legend. Powiem tak, z niektórych tych opowieści śmiało mogłyby być zaadaptowane przez Pokemon Corpse.
W każdym razie, skoro się zgadzacie, to na co czekamy? Jaja już mi bardziej nie odrosną. W drogę, prowadźcie." - odpowiada zadowolony z nowego towarzystwa.
Offline
Wyruszacie w drogę, na północ, aby dostać się do kolejnego miasta, jakim jest Pewter City. Ruszyliście trasą przez las i aktualnie nic się specjalnie nie dzieje. Zachodzi słońce. Szukacie pokemonów czy rozbijacie obóz w lesie?
Offline
"No, panowie, ja osobiście chyba chyba podziękuje z polowania na te pierdolone robactwo, ale droga wolna'; mówiąc to rzuca swój plecak na ziemie i zaczyna rozbijać obóz. Wypuszcza wszystkie swoje pokemony i zaczyna z nimi rozmawiać.
Ostatnio edytowany przez Blagon (2012-09-26 18:17:41)
Offline
"Robactwo...robactwo! Agh!" Zamachał rękami, podbiegł do najbliższych krzaków i zaczą w nich grzebać "Hahahahaha!" Po chwili pada na plecy i leżąc chichocze histerycznie.
Offline
Zdziwiony patrzy na swojego niedawnego wybawcę (Co on odpierdala?!?!?). Rozbija swój namiot, po czym przysiada się do Blagona, wskazuje na buszującego w krzakach i szczęśliwego jak świnia w błocie Abaddona i pyta tak, by obiekt zainteresowania nie zorientował się:
"Hej, Blagon, co on robi? To jakiś taniec godowy, czy jak?"
Offline